Moja lista blogów

niedziela, 3 maja 2009

Osobisty przegląd tygodnia 26 kwietnia - 3 maja *

Petraeus: Następne dwa tygodnie zdecydują, czy Pakistan przetrwa
Generał Petraeus, dowódca wojsk amerykańskich w Azji, stwierdził, że Pakistańczycy "już nie mają więcej wymówek, żeby nie walczyć z talibami". W cyklu "lepiej późno niż wcale" USA zamierzają przeznaczyć ponad miliard dolarów na szkolenie wojsk pakistańskich w walce z partyzantką talibów. Wojska lądowe pakistańska liczą ponad 500 tysięcy żołnierzy, maj 2500 czołgów i ponad 500 samolotów bojowych. Przygotowane są wyłącznie do prowadzenie wojny z Indiami, które o niczym innym nie marzą, tylko by podbić Pakistan - kraj biedniejszy, niedemokratyczny, w krwawych konfliktach wewnętrznych, w którym jedna trzecia mężczyzn i dwie trzecie kobiet to analfabeci. Myśl o dodatkowych 170 milionach muzułmanów - nowych obywateli Indii wzbudza na pewno entuzjazm ich polityków.

Być może przetrwa
Armia pakistańska rozpoczęła w ubiegłą niedzielę działania przeciwko talibom na obrzeżach Doliny Swat - w powiecie Lower Dir i Bunar, opanowanych przez talibów, którzy postanowili poszerzyć dotychczasowe zdobycze w Dolinie Swat. Pretekstem do rozpoczęcia akcji w Dolnym Dir (powiat w Północno-Zachodniej Prowincji Granicznej) był atak na konwój wojskowy oraz eksplozja zabawki-miny, w wyniku której zginęło 11 dzieci. Podobno zamach na dzieci - tak napisała Gazeta Wyborcza - był zemstą za odmowę rodziców, którzy nie chcieli, aby ich dzieci szkoliły się na zamachowców-samobójców. W kilkudniowych walkach zginęło ponad 100 talibów i 10 żołnierzy, a oba powiaty podobno zostały od talibów uwolnione.

Będzie o czym rozmawiać
W najbliższym tygodniu do Waszyngtonu na intensywne rozmowy trójstronne z prezydentem Obamą przybywają prezydenci Afganistanu i Pakistanu. Będą mieli o czym rozmawiać. Okazuje się bowiem, że w Pakistanie w najlepsze prowadzone są - w pobliżu granicy z opanowaną przez talibów prowincją - prace nad dwoma nowymi reaktorami atomowymi. Mają one najprawodopodobniej dostarczyć więcej materiału do produkcji nowych bomb atomowych. Pakistan uważa chyba, że jego aktualny arsenał dwustu bomb jest niewystarczający. W ostatnim czasie arsenał ten został umieszczony w różnych miejscach kraju, żeby zwiększyć jego bezpieczeństwo.

Na świecie spadła ilość zamachów terrorystycznych. Nie wszędzie.
Liczba ataków terrorystycznych na świecie zmalała w 2008 o 18%, ale i tak było ich 11 770. Liczba ofiar śmiertelnych spadła z 22,508 do 15,765. Za spadek odpowiada głównie poprawa sytuacji w Iraku. Ogromny wzrost zamachów terrorystycznych nastąpił jednak w Pakistanie - od 2006 roku ich liczba wzrosła czterokrotnie.

Taliban zagrozili mediom "ponurymi konsekwencjami"
W rozwieszonych przy siedzibach pakistańskich mediów plakatach komendant talibów zagroził mediom "ponurymi konsekwencjami" jeśli będą nieobiektywnie albo nieżyczliwie pisać o talibach. Plakaty powieszono przy siedzibach tych gazet i rozgłośni, które przez talibów właśnie za "nieżyczliwe" i "nieobiektywne" są uznawane. Na dobro pakistańskich dziennikarzy trzeba powiedzieć, że ich przedstawiciele odrzucili żądania talibów.

Półwolność słowa
To, czego domagają się talibowie, jest może ekstremalne, ale nieźle wpisuje się w islamskie myślenie o wolności słowa.
Zakończona właśnie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich międzynarodowa konferencja specjalistów od prawa islamskiego wypowiedziała się za wprowadzeniem w krajach arabskich przepisów gwarantujących wolność słowa. Nie jest to jednak specjalny powód do radości.
Islamscy znawcy prawa dosyć interesująco rozumieją bowiem wolność słowa. Jest nią "wyrażanie takich poglądów w sprawach indywidualnych lub publicznych, które są korzystne dla zbiorowości lub jednostki". Dowiadujemy się też, że "celem wypowiadania poglądów powinno być dobro muzułmanów i szerokiej publiczności". Władze państwowe będą oczywiście decydować, czy poglądy są korzystne i w jakiej intencji były wypowiadane. Następna konferencja tych wybitnych intelektualistów zajmie się pewnie demokracją i zdefiniuje ją jako rządy władcy w interesie poddanych.

Śpiewaczka z Pakistanu zabita
Ayman Udas, matka dwójki dzieci, popularna śpiewaczka z Peshawaru, "tętniącej życiem stolicy" Północnowschodniej Prowincji Pakistanu, została zamordowana przez swoich dwóch braci, którzy nie akceptowali jej rozwodu, ponownego małżeństwa a także nie-islamskiego zajęcia: śpiewania. W Pakistanie narasta zagrożenie dla artystów, których zwalczają talibowie. W styczniu w Dolinie Swat zamordowana została tancerka, na której ciele znaleziono kartkę z napisem: "nieislamskie głosy nie będą tolerowane". Obejrzyjcie galeria kobiet zamordowanych "ze względu na honor", http://atlasshrugs2000.typepad.com/atlas_shrugs/2009/03/honor-killing-islams-gruesome-gallery.html

Walka z Koptami przez atak na świnie
Władze egipskie wydały decyzję o rozpoczęciu w sobotę przymusowego zabicia wszystkich - ponad 250 tysięcy - świń hodowanych w tym kraju, pod pretekstem walki z zagrożeniem wirusem świńskiej grypy. Ponieważ dla muzułmanów świnie są zwierzętami nieczystymi, w Egipcie hodują i jedzą je tylko chrześcijańscy Koptowie, którzy potraktowali decyzję rządu jako kolejny przejaw dyskryminacji. Trochę trudno im się dziwić -zagrożenie ze strony świń wirusem świńskiej grypy , nie występuje, co wyraźnie stwierdziła Światowa Organizacja Zdrowia WHO - wirus przenoszony jest bowiem przez kontakty ludzi między sobą. Jak zwykle w takich sytuacjach, ucierpią nie te świnie, co trzeba.

Dzisiaj świnie, jutro kościoły
Koptowie nie tylko przez swoje świnie zagrażają państwu egipskiemu. W ubiegłą niedzielę egipskich 700 policjantów zostało wysłanych do zburzenia budynku, kupionego przez Koptów, a który wg władz mógł stać się ich kościołem. Podobno budynek miał o kilka cegieł za dużą wysokość, co potraktowano jako pretekst do jego zburzenia. W trakcie akcji ciężko pobito rodzinę, która mieszkała na terenie i pilnowała budynku. Do akcji wybrano niedzielę rano, kiedy Koptowie przebywają na nabożeństwie. Pomimo tego wierni i ich ksiądz przybyli bronić budynku, z efektem przewidywalnym- księdza i wiernych poturbowano a budynek zburzono. Do zburzenia zostało władzom egipskim tylko około 10 milionów innych budynków naruszających prawo budowlane. Od czegoś trzeba jednak zacząć, bo jak mawiali starożytni - dura lex, sed lex.

"Komandosi" Izrael - "Piraci" Somalia 1:0
"To było jak wojna" powiedział kapitan Ciro Pinto. Somalijscy piraci, którzy o 900 km od wybrzeży Somalii zaatakowali wielki włoski statek wycieczkowy, musieli się mocno zdziwić. Po raz pierwszy w historii somalijskich piratów na gęsty ostrzał z broni palnej, który miał przerazić załogę i umożliwić piratom opanowanie statku, odpowiedzieli z pokładu strzałami z pistoletów ochroniarze - byli izralescy komandosi. Okazuje się, że ochroniarzami na wielu statkach są ludzie, którzy przeszli przez izraelskie oddziały specjalne, szczególnie oddziały specjalne marynarki wojennej. Piraci odpłynęli

Naśladowca Zagłoby skazany na karę śmierci
Sąd w Hebronie, w Autonomii Palestyńskiej rządzonej przez bardzo umiarkowany Fatah skazał na karę śmierci Palestyńczyka, oskarżonego o sprzedaż ziemi Izrealczykom. Władze Autonomii uważają takie działania za zdradę kraju. Kary śmierci najprawdopodobniej nie zatwierdzi jednak prezydent Autonomii Abbas.
Ciekawostką jest fakt, że wg prokuratora "ziemia ta nie należała do oskarżonego, który posłużył się przy jej sprzedaży sfałszowanymi dokumentami". Ta hebrońska logika jest dla mnie trochę za trudna: jeśli sprzedał Izraelczykom nie swoją ziemię, to powinien dostać medal za oszukanie wroga, a nie karę śmierci za zdradę.

Izrael użyje świńskiej grypy do rozprzestrzeniania zarazy w sąsiednich krajach arabskich...
... doniósł saudyjski dziennik Al-Riyadh. Dowodem jest fakt, że pierwszy przypadek tej choroby na Bliskim Wschodzie rozpoznano w Izraelu (chyba dlatego, że w innych krajach regionu służba zdrowia nie odróżni świńskiej grypy od normalnej). Jak wiadomo, Izrael już od dawna próbuje niekonwencjonalnych metod walki z wrogimi krajami. Dwa lata temu kontrwywiad irański przechwycił 14 wiewiórek, które przemycały przez granicę tego kraju wyposażenie szpiegowskie - najprawdopodobniej właśnie z Izraela. Al-Riyadh twierdzi też, że w walkach w Libanie i Gazie Izraelczycy posługiwali się dzikimi świniami, które niszczyły zbiory (ONZ powinien zbadać, czy jest to zbrodnia wojenna zakazana przez którąś z międzynarodowych konwencji, najprawdopodobniej tą o stosowaniu broni biologicznej).

8-letnia Saudyjka uzyskała rozwód
W słynnej sprawie saudyjskiej dziewczynki, wydanej za mąż za faceta, który mógłby być jej dziadkiem, są dobre wiadomości. Początkowo sąd pierwszej instancji odrzucił wniosek o anulowanie małżeństwa, wydając orzeczenie, że małżeństwo nie powinno być skonsumowane przed osiągnięciem przez dziewczynkę dojrzałości płciowej, czyli przez najbliższe dwa-trzy lata. Teraz pod nadzorem sędziego prawnik reprezentujący dziewczynkę wynegocjował z mężem udzielenie jej rozwodu.
Dziewczynka, mieszkająca z matką, nie była nawet świadoma tego, że została wydana za mąż przez nieobecnego ojca, który w ten sposób rozliczył się z zobowiązań finansowych ($13,000) wobec kolegi. Prawnym opiekunem dziewczynki, której rodzice są rozwiedzeni, był (jak zwyczajowo w islamie) tatuś. Dwie komisje w parlamencie saudyjskim (jest takie ciało, głównie doradcze) rozpoczęły teraz debatę nad ustanowieniem minimalnego wieku dla zawarcia małżeństwa - obecnie, zgodnie z prawem islamskim i przykładem Mahometa, który poślubił dziewięciolatkę, takiego ograniczenia nie ma i imamowie saudyjscy się mu sprzeciwiają.

Na podstawie internetowych wiadomości z: AFP, AP, Gazety Wyborczej, Voice of America, The Guardian, The New York Times, www.thememriblog.org, www.hindu.com, http://business.maktoob.com, The Los Angeles Times
* Osobisty przegląd tygodnia ukazuje się na portalu www.europa21.pl

Osobisty przegląd tygodnia 17-24 kwietnia

Czy Pakistan się rozpadnie?

Rząd Pakistanu uznał chyba, że jest w kraju już zbyt spokojnie i wypuścił z aresztu domowego Maulana Abdul Aziza, imama z Czerwonego Meczetu, który nawołuje do obalenia świeckiego rządu w Pakistanie - w walkach z policją poległo dwa lata temu ponad 100 jego bojowników. Imam natychmiast wygłosił przemówienie, w którym zażądał wprowadzenia szariatu w całym kraju i wezwał swoich wyznawców aby "byli gotowi na poświęcenia dla islamu. Tak jak poświęcili się dla niego bojownicy z Czerwonego Meczetu, dzięki czemu dzisiaj w Dolinie Swat wprowadzone może być prawo islamskie".

Ratyfikowane przez parlement pakistański w ubiegłym tygodniu porozumienie pomiędzy talibami a rządem pakistańskim o wprowadzeniu tego prawa - szariatu - jako obowiązującego w prowincji SWAT w zamian za zaprzestanie przez talibów walk okazało się, delikatnie mówiąc, nietrwałe. Talibowie nie przejęli się zobowiązaniem do zakończenia walk. Opanowali miasto powiatowe na obszarze sąsiedniego okręgu Buner i zaatakowali dwa inne okręgi. Znajdują się obecnie ok. 160 km od stolicy Pakistanu.

Natychmiast po ratyfikowaniu przez parlement porozumienia talibowie uznali, że musi ono natychmiast być zmienione. Porozumienie przewidywało dwa systemy prawne w prowincji SWAT - normalny państwowy i system sądów szariackich. Muhammad, przywódca ugrupowania Tehrik-e-Nifaaz Shariat Muhammadi, które walczyło o wprowadzenie szariatu i podpisało porozumienie dał rządowi termin do 23 kwietnia - a następnie go przedłużył na kilka dni - na zlikwidowanie sądów państwowych w prowincji. Jak powiedział rzecznik ugrupowania Amir Izzat Khan "dwa systemy prawne wprowadzają chaos". Tu akurat ma rację.

Co dalej? Muhammad powiedział na wiecu, że islam jest nie do pogodzenia z demokracją i wyborami, a rzecznik talibów Muslim Khan oświadczył wprost w wywiadzie telewizyjnym, że prawo islamskie nie będzie ograniczane od terenu prowincji i ma zostać wprowadzone na terytorium całego kraju.

Czy talibowie mają na to szansę? Gazety amerykańskie należące do sieci McClatchy Newspapers opublikowały wypowiedzi specjalistów wywiadu, którzy twierdzą, że Pakistan najprawdopodobniej wpadnie w ręce talibów. "Kraj ze 170 milionami ludności, 100 głowicami nuklearnymi i armią lądową większą od armi USA to nieA fganistan. Efekty jego upadku będą katastrofalne" powiedział David Kilcullen, ekspert w administracji Obamy. Nie powiedział, co wg niego po upadku Pakistanu stanie się z tymi głowicami

Nie tylko eksperci wyglądają na trochę zaniepokojonych. Hillary Clinton oświadczyła w przesłuchaniach przed Kongresem, że rząd Pakistanu nieustannie ustępuje terrorystom i ekstremistom a do tego jest skorumpowany i niezdolny do egzekwowania prawa nawet na terenach przez siebie kontrolowanych. "Dla USA i dla całego świata pogorszenie bezpieczeństwa kraju dysponującego bronią nuklearną stanowi śmiertelne (mortal) zagrożenie" powiedziała. Nie powiedziała tylko, co z tym zagrożeniem można zrobić. USA Robert Gates, chociaż stwierdził słusznie, że "rząd Pakistanu powinien nie tylko dostrzegać niebezpieczeństwo ze strony talibów, ale starać się mu przeciwstawić" też nie wyjaśnił, co z tym śmiertelnym niebezpieczeństwem robić. Miejmy nadzieję, że USA mają (bo na rząd Pakistanu chyba nie ma co liczyć) jakiś plan B pt. "Co robić, żeby 100 bomb atomowych nie dostało się w ręce Al Kaidy" . Miejmy nadzieję, że jest to plan istniejący w odróżnieniu od planu powojennej odbudowy Iraku i z bardziej optymistycznym przesłaniem niż stary dowcip "co robić w wypadku wybuchu wojny nuklearnej": przykryć głową gazetą i czołgać się spokojnie w stronę najbliższego cmentarza, nie wywołując paniki.

Na razie Zachód zdecydował przeznaczyć dla Pakistanu w najbliższych latach 5 miliardów dolarów pomocy na cele rozwoju. Z konferencji w Tokio Pakistańczycy wyjeżdżali zadowoleni: otrzymali o miliard więcej, niż prosili. Byłemu głównemu doradcy gospodarczego rządu w Pakistnie,Ashfaq Hassan Khanowi, który był tą hojnością bardzo zbudowany, chyba nie przyszło do głowy wyjaśnienie cyniczne: po prostu donatorzy zakładali, że i tak do władzy w Pakistanie dojdą talibowie i pieniędzy nie trzeba będzie zapłacić.

Bardziej praktyczne niż pieniądze może być w zwalczeniu fanatyków z tego regionu inne posunięcie, trochę wprawdzie z serii "lepiej późno niż wcale" ale zawsze: rozpoczęto blokowanie dostępu do stron internetowych prowadzonych przez afgańskich i pakistańskich talibów a przede wszystkim - rozpoczęto zagłuszanie ich pakistańskich radiostacji. Ludność miejscowa słucha tych rozgłośni nie całkiem z tych samych powodów co słuchacze Radia Maryja. Oprócz modlitw i innych programów religijnych radiostacje te nadają liczące setki nazwisk listy osób - urzędników, nauczycieli, policjantów itd. - którym już wymierzono karę śmierci, albo którzy są na liście do zabicia. "W wojnie informacyjnej przegrywamy, bo nie podejmujemy nawet walki" powiedział wysokiej rangi amerykański dyplomata (ambasador?) w Afaganistanie.

Somalia przechodzi na szariat

Żeby islamistów pozbawić pretekstu do toczenia wojny domowej parlament somalijski (istnieje, zbiera się chyba w stolicy Kenii) przyjął jednogłośnie uchwałę o wprowadzeniu w Somalii prawa islamskiego - szariatu. Na razie nie wiadomo, co na to islamscy bojownicy z Shababu, którzy kontrolują znaczną część kraju, gdzie wprowadzili własną wersję szariatu.

Co w praktyce oznaczać będzie w całej Somalii szariat, jeśli sądzić z jego dotychczasowego wprowadzenia w części kraju? Ponieważ zakazane są prostytucja i niewierność, prostytutki i niewierni (w tym osoby sypiające ze sobą bez ślubu) są kamieniowane. Kobiety muszą obowiązkowo zakrywać twarze, żeby nie narażać mężczyzn na pokusy. W klasach chłopcy i dziewczynki siedzą osobno (chłopcy oczywiście z przodu), a w starszych - uczą się w osobnych szkołach, do momentu, kiedy dziewczynki w ogóle przestają się uczyć. Autobusy są dla kobiet i mężczyzn oddzielne, a wspólna jazda na motocyklu kobiety i mężczyzny jest przestępstwem.

Zgodnie z wprowadzonymi przepisami niezamężne kobiety zatrudniane przez władze będą musiały znaleźć męża albo stracą pracę (nieżonaci oczywiście nie stracą). Kontrakty rządowe przyznawane będą tylko mężczyznom z brodami. A publiczne picie alkoholu będzie karane chłostą.

Szariat oczywiście ma też swoje specyficzne problemy. Z Malezji, kraju tzw. liberalnego islamu, nadeszła wiadomość, że rząd planuje nadanie sądom szariackim większych uprawnień żeby nie były postrzegane jako bezradne. Przedstawiciel premiera powiedział: "główny nacisk położymy na to, żeby chłosta jako kara wymierzana zgodnie z szariatem była przeprowadzana bez zakłóceń (flawlessly)". Nie udało mi się znaleźć informacji, jakie problemy występowały uprzednio przy karaniu chłostą w Malezji.

Z Somalii, a właściwie jej części, udającej osobne państwo, Puntlandu, nadeszła też i wiadomość pozytywna: na więzienie skazano tam 27 piratów, podobno pod naciskiem francuskim. Okazuje się, że jednak jakieś prawo tam działa, chociaż na ogół wszystkim tam opłaca się piratów tolerować - bo oni się też opłacają.

Hamas nie lubi swoich

Raport Human Rights Watch oskarżył Hamas o zabicie w czasie styczniowych walk z Izraelem albo po ich zakończeniu co najmniej 32 Palestyńczyków oskarżanych o kolaborowanie z wrogiem albo sprzyjanie konkurencyjnemu Al Fatah. Dziesiątki osób, zwolenników Al Fatah zostały również okaleczone strzałami w kolana a dziesiątki innych - bite i torturowane.

W jaki sposób kierownictwo Hamasu zabezpieczyło się przed atakiem izraelskim w czasie zimowych walk? Wg ujawnionego właśnie dokumentu armii izraelskiej, która prowadziła analizy, w jaki sposób dowódcy Hamasu przetrwali walki, centrum dowodzenia Hamas stworzył na jednym z oddziaów szpitala Shifa Hospital w Gaza City. W klinice w Khan Yunis stworzył natomiast drugie centrum dowodzenia i punkt zatrzymań i przesłuchań (patrz poprzedni paragraf). Na szeroką skalę wykorzystywał też ambulanse i personel przebrany za medyczny do dokonywanie dostaw wojskowych i przekazywania informacji. Wg raportu na 7 osób personelu medycznego, o jakich zabicie oskarżano Izrael, pięciu to bojownicy Hamasu, w tym bratanek ministra zdrowia...

Islamiści z Bangladesz nie lubią obcych

Zakazana w Bangladeszu organizacja islamistyczna Jamaat-ul-Mujahideen Bangladesh wysłała listy, grożące śmiercią pracownikom organizacji charytatywnych w mieście Barisal. Nakazała aby natychmiast wyniosły się z miasta: Czerwony Krzyż i Czerwony Półksiężyc, UNICEF i World Food Program. Groźby są raczej realne: przeprowadzone przez policję działania prowadziły do skonfiskowania materiałów wybuchowych i aresztowania ponad 100 osób. Jamaat-ul-Mujahideen przeprowadziła w roku 2005 serię zamachów bombowych w Bangladeszu, w których zginęły dziesiątki osób ale po powieszeniu jej 6 przywódców nie zabijała masowo w ostatnich latach. Widocznie odzyskała jednak siły. Dlaczego nie chce pracowników organizacji humanitarnych na swoim terenie? Przypomniał mi się (z góry przepraszam wszystkich, których mógłby urazić) stary dowcip o Hiobie, który zrozpaczony pyta Boga: ale dlaczego mnie to wszystko spotyka? Na to rozchylają się chmury, ukazuje oblicze Boga i słychać grzmiący głos: bo czegoś cię k...nie lubię.

Al Kaida miała i ma szerokie plany

Przygotowywany przez Al Kaidę zamach na wieżowiec w Los Angeles (wbicia w niego samolotu jak w Nowym Jorku) być może został udaremniony dzięki stosowaniu tzw. podtapiania wobec jednego z przywódców tej organizacji, Khalid Sheik Mohammeda. Wg ujawnionych właśnie przez administrację Obamy dokumentów, pytany o o przygotowywany zamach początkowo stwierdził tylko spokojnie "Wkrótce się dowiecie". Wielokrotne zastosowanie waterboarding spowodowało, że ujawnił szczegóły przygotowywanego planu a także jego wykonawców z komórki Al Kaidy z Azji Wschodniej, co doprowadziły do ich zatrzymania. Nie jestem pewien, czy pracownicy tego biurowca podpiszą petycję, domagającą się od rządu amerykańskiego zakazu podtapiania. Podtapianie polega na polewaniu wodą twarzy przesłuchiwanego przykrytej materiałem, co przy trzymaniu człowieka z głową niżej niż nogi daje mu wrażenie tonięcia.

Plany Al Kaidy nie ograniczają się do pojedyńczych budynków. Jeden z jej komendantów, Abu Yahya Al-Libi, oświadczył w nowym nagraniu wideo upowszechnianym na stronie internetowej organizacji, że nie ma różnicy między dżihadem w Palestynie a innymi dżihadami - również tym o odzyskanie Hiszpanii. Odwołał się do tradycyjnej islamskiej koncepcji, że ziemie raz należące do islamu należą do niego na zawsze. Bułgarzy, Węgrzy, Hiszpanie i Hindusi chyba nie są jej entuzjastycznymi zwolennikami. http://www.memrijttm.org/content/en/report.htm?report=3249&param=APT

Wiadomości optymistyczne

Islam się reformuje. Na uniwersytecie Notre Dame w USA odbyła się konferencja na temat krytycznego - w sensie naukowym - podejścia do islamu. Jak napisał publicysta New York Timesa, Nicholas Kristoff, w kraju muzułmańskim taka konferencja nie mogłaby się odbyć. Nic dziwnego. Jeden z badaczy, występujący dla bezpieczeństwa pod pseudonimem Christoph Luxenberg (pierwszy raz słyszę o badaczu występującym na naukowej konferencji pod pseudonimem) upowszechniał tam swoje badania lingwistyczne, z których wynika, że z powodów językowych źle zrozumiano nagrodę, przewidywaną w Koranie dla poległych w walce z niewiernymi: w raju nie czekają na nich 72 dziewice ale takaż ilość winogron ewentualnie rodzynek. Teksty z konferencji mają być przetłumaczone na arabski.

Prezydent Iranu, Ahmadinejad w odpowiedzi na pytanie dziennikarza, czy Iran nadal chce eksportować rewolucję oświadczył, że ona już została wyeksportowana. "Narody świata powtarzają hasła narodu irańskiego i mówią o braterstwie, sprawiedliwości, pokoju, walce z uciskiem i zbrodniami syjonistów" powiedział Ahmadinejad, dodając, że "również ludzie w USA deklamują hasła irańskiej rewolucji". Wiadomość, że rewolucji irańskiej chodzi o sprawiedliwość i pokój byłaby jeszcze bardziej uspakajająca gdyby nie to, że, jak mówił stary dowcip komunistów, "zrobimy taką walkę o pokój na świecie, że kamień na kamieniu nie zostanie".









środa, 30 kwietnia 2008

Pomimo bezczelności Tybetańczyków - będzie Olimpiada

Już się przez chwilę martwiłem, że te bandy wichrzycieli w różnych krajach kierowane przez Dalajlamę przekonają nasz i kilka innych rządów, żeby się postawiły i zaprotestowały albo, nie daj Boże, wycofały z udziału w Olimpiadzie w Pekinie, ale się uspokoiłem. Chińczycy wzięli się do roboty jak należy: demonstrantów rozstrzelali z karabinów maszynowych, znicz olimpijski otoczyli ochroniarzami a na zachodnie rządy naskoczyli. Chińczycy mają rację, że takie głupstwa nie mogą zakłócić wielkiego święta pokoju i przyjaźni między narodami. Mają rację - to ich wewnętrzna sprawa, ilu Tybetańczyków zatłuką i ile zniszczą klasztorów. U siebie mogą wszystko, jakby nawet chcieli wszystkich z Tybetu przesiedlić na Tajwan albo zabić - to też są w prawie. Jakby Hitler ograniczył się do zabijania swoich Żydów a nie chciał zabijać cudzych, to też by była wewnętrzna sprawa Niemiec. Ale trochę przegiął.
Poza tym, jakby rządy zachodnie się tak wtrącały, to może i Tybetańczycy mieliby lepiej, ale chiński rząd byłby niezadowolony. A to rząd wielkiego mocarstwa i mógłby nam podnieść cenę na koszulki albo na laptopy Lenovo i co byśmy wtedy zrobili? Leżelibyśmy i kwiczeli, razem z całą Unią Europejską. Poza tym, nie oszukujmy się - Mao Zedong słusznie powiedział, że po wojnie nuklearnej i tak zostanie ich sto milionów. Więc lepiej nie powinniśmy ich drażnić, bo jeszcze z tej urażonej narodowej dumy nam na Europę kilka rakiet puszczą.
Tego pół miliona bezdomnych psów i kotów z Pekinu, które wyłapują i zabijają, też nie ma co opłakiwać. Z nich przynajmniej będzie jakiś pożytek, bo nasi sportowcy i działacze będą mogli skosztować prawdziwych chińskich delikatesów. No, chyba że ktoś jest wrażliwy, to będzie musiał uważać na potrawy w karcie, co mają w nazwie "hau" albo "miau". A tak to przynajmniej miasto czystsze.
I spokojniejsze, bo dysydentów, co robią kłopoty, już wsadzają do paki. Wprawdzie obiecywali co innego, jak im przyznawano organizację Igrzysk, ale przecież wiadomo - nikt się nie spodziewa, że komuniści dotrzymają słowa.
Więc się cieszę, że w tej Unii Europejskiej żadnej wspólnej polityki zagranicznej nie ma i długo nie będzie, bo jeszcze by coś głupiego wymyślili i Chińczycy by sami musieli sobie wszystkie medale rozdawać, nie tylko złote. Olimpiada będzie i to bardzo dobrze, sportowcy zarobią, sponsorzy zarobią, telewizje zarobią a ludzie będą mieli rozrywkę. Dla takiego dobra to warto i tysiąc Tybetańczyków poświęcić.
Trochę się tylko martwię o następną olimpiadę. Taki mam w głowie czarny scenariusz: jak Pakistańczycy w Londynie zaczną palić sklepy i tak z pięćdziesięciu rozjadą czołgi angielskiej armii a jeszcze ze stu z karabinów maszynowych zabiją, to czy skończy się tylko na tym, że na otwarcie w 2012 roku nie przyjadą z Arabii Saudyjskiej, Malezji i Sudanu? A my przed telewizorem, wraz z naszymi sportowcami i działaczami, będziemy mogli się cieszyć świętem pokoju i przyjaźni?

Tekst ukazał się w majowym numerze pisma Platformy Obywatelskiej "Pogłos"